GARŚĆ WIEDZY – ARTYKUŁY

SPIRALA NIEPOROZUMIEŃ – JAK SAMI PSUJEMY NASZ PSY. CZĘŚĆ I – NAJCZĘSTSZE BŁĘDY

Jak często zdarza Ci się narzekać na własnego psa hasłami typu „jest złośliwy, wredny, nie słucha mnie”, „uczy się szybko, ale jeszcze szybciej zapomina, na każdym spacerze robimy wszystko od
nowa”, „nie nadaje się do szkolenia, jest głupi” ? W trakcie szkoleń dość często słyszę takie i podobne narzekania moich klientów wobec ich psów. Czy naprawdę to psy są głupie, czy może jednak z nami jest coś nie tak?

Pies nie rozumie naszego języka. Nie zna znaczenia słów. To nie jest żadna tajemna wiedza, to wie każdy. Jeśli sikającemu
na dywan szczeniakowi powiesz „fe! Zły pies!”, a przy tym chwycisz go za kark z zamiarem wymierzenia kary, to uwierz, nie zrozumie on z tej lekcji nic poza tym, że należy Cię unikać, bo jesteś nerwowy i zagrażasz jego bezpieczeństwu. Z drugiej jednak strony nadmierne zainteresowanie psem, ciągłe nadskakiwanie mu, pieszczoty w złym momencie również nie doprowadzą do porozumienia, a jedynie wprowadzą więcej zamętu w Waszą relację. Jak zatem znaleźć złoty środek w porozumieniu z psem?

Zacznijmy od początku….

…. przynosimy do domu szczeniątko, maleńkie, 8 tygodniowe stworzenie. Przeurocze, przesłodkie, rozkoszne, pachnące jeszcze mlekiem matki i uroczo potykające się, całkowicie od nas zależne, bezbronne stworzonko. Już sam opis sprawia, że się uśmiechasz, prawda? Nic dziwnego. Każde dziecko każdego gatunku budzi w dorosłych osobnikach takie emocje i uruchamia się automatycznie chęć ochronienia oraz opieki nad malcem. I właśnie ta nasza ludzka chęć opieki zaczyna już od pierwszych chwil wprowadzać zamęt w maleńkiej psiej głowie. Przytulanie, nadmierna ekscytacja, dotykanie i całowanie psich łapek, klepanie po głowie, zmuszanie do kontaktu. To są zachowania dla psa nienaturalne, a czasami wręcz grożące.
Pierwsze, czego oczekujemy od szczeniaka i to już od samego początku jego posiadania, to że zacznie załatwiać się na dworze, że nie będzie nas gryzł po rękach, szarpał za ubranie, wpadał w wieczorne głupawki. Jednym słowem, oczekujemy od psa, że nie będzie psem będąc psem….straszny mętlik.

W poprzednich artykułach wspominałam już o tym, że szczeniak gryzie, szarpie ubranie, skacze, niszczy meble, buty, kapcie, czasem zrywa tapety ze ścian, a wybitniejsze i bardziej znudzone osobniki potrafią nawet wyrwać ze ściany kontakty (w mojej karierze spotkałam raz labradora, który pozostawiony sam na podwórku wyrwał z zaparkowanego na podjeździe samochodu kierunkowskazy). Pies potrafi….ale cokolwiek z tych zachowań wyda Ci się złe, niewłaściwe, nieodpowiednie, czy też głupie, to jest właśnie normalne i naturalne zachowanie psa.

Kiedy przyniesiesz do domu szczeniaka, nie oczekuj, że od razu niczym filmowy Alex czy Szarik, będzie cudem odczytywał Twoje myśli i intencje. Co zazwyczaj robimy źle?

1. SPRZECZNE SYGNAŁY  – mówisz jedno, robisz drugie. I powtarzasz ten błąd dziesiątki razy każdego dnia. Wydaje Ci się, że nie? No to przykład – dziesiątki razy w ciągu dnia powtarzasz słowo „nie”, które nie niesie za sobą żadnych konsekwencji. „Nie sikaj, nie rób tak, nie skacz, nie ciągnij, nie gryź, nie, nie nie…”. I oczekujesz od tego biednego malucha, że kiedy powiesz „nie!” w kontekście porwanych z prania skarpetek, on je odda. Zmartwię Cię, nie odda i jeszcze radośnie pobryka sobie z nimi w pyszczku po całym domu, doprowadzając Cię do białej gorączki.

Inny przykład – uczysz szczeniaka przychodzenia na wołanie. Zaopatrzony w tonę przysmaków, idziesz na spacer. Wspaniale! Nagradzasz psa za każde przyjście. I całą swoją pracę niweczysz już po kilku chwilach, gdy szczenię beztrosko skoczyło na Ciebie ubłoconymi łapkami, zostawiając przy tym artystyczne błotne łapeczki na Twoich świeżo wypranych spodniach. I teraz zamiast nagrody, jest krzyk i nerwy. Więc kolejne przywołanie już nie będzie takie radosne, wszak psiak nie wie czy znów się nie wydrzesz. Dla niego jesteś niestabilny, on nie wie, że ten skok i pozostawione na spodniach ślady są nieakceptowanym w świecie ludzi zachowaniem. On jest psem.

Kolejna rzecz – nie chcesz, żeby szczeniak na Ciebie skakał, ale gdy go tylko widzisz, od razu się

schylasz. Schylasz się i mówisz „nie skacz, nie wolno”, ale jednocześnie wyciągasz rękę. Tak wiele sprzecznych sygnałów! Dodatkowo Twoje negatywne emocje, z których możesz sobie nawet nie zdawać sprawy, ale pies wie, czuje. Tworzy się takie poczucie dezorientacji u psa. Bo tak – postawa ciała mówi „bawmy się!”. Głos wydaje jakiś dziwny dźwięk o negatywnym brzmieniu „nie, nie!”. A emocje dają zły zapach nerwów. Więc ten zdezorientowany szczeniak skacze jeszcze wyżej, żeby dostać się do twarzy, polizać ją i pokazać, że nie ma złych zamiarów, żebyś się przestał denerwować. Spirala nieporozumień….

A gryzienie po rękach? Denerwujące, prawda? Ale sam tego uczysz. Kiedy pies naturalnie dla swojego gatunku zacznie gryźć Twoją rękę, odpychasz go. Piesek gryzie mocniej, więc zostaje mocniej odepchnięty. Dajesz mu sygnały, że chcesz się bawić. Nie chcesz kontaktu, ale pokazujesz coś zupełnie odwrotnego. A kiedy on nie ma ochoty na kontakt, Ty jesteś natarczywy – np bierzesz na siłę jego łapy i całujesz (o zgrozo!), albo natarczywie klepiesz po głowie, przytulasz lub też całujesz. Robisz rzeczy, które z kolei w psim świecie są nie do przyjęcia. Widzisz jak bardzo się nawzajem nie rozumiecie?

Przykładów takich sprzecznych sygnałów można podawać setki, a są one wszystkie z życia wzięte. Opisuję to, z czym spotykam się w pracy odwiedzając klientów i ich psy.Zanim więc przywieziesz psa do domu, zanim w ogóle pomyślisz o hodowli, którą wybierzesz, o rasie, zaczerpnij trochę wiedzy. Ułatwi to Wasze wspólne początki 😉

2. ZBYT DUŻE WYMAGANIA WOBEC SZCZENIAKA – to jest klasyczny błąd. Oczekujesz od szczeniaka, że po tygodniu nocnego wychodzenia na dwór, będzie rozumiał, że sika się tam, a nie na dywan. Piesek sąsiadów po 3 dniach zrozumiał? Super, ale Twój może potrzebować na to więcej czasu, tygodni, a może nawet miesięcy? Kwestia spacerów, czy zostawania samemu w domu. Zbyt wiele oczekujemy od naszych psów, a przy tym nie pokazujemy im co i jak powinny robić. Nie pokazujemy, że zamiast skakać, powinny np siedzieć. Że zamiast ciągnąć na smyczy, mogłyby np iść obok nas. Nie dajemy im znać co robić, zamiast szczekać na innego psa. Nie chce nam się wysilać, żeby pokazać jak reagować, a oczekujemy tego od psów. To nie jest w porządku. Oczekiwania wobec psa bez wysiłku z naszej strony….

3. CHAOS, NADMIERNA EKSCYTACJA, POTOK SŁÓW – rzecz, z którą spotykam się w

większości domów moich klientów. Opiszę przykładem. Właściciel młodego labradora prosi mnie o pomoc przy tak zwanym ADHD u swojego psa….klasyczny przypadek – młody, 10 miesięczny pies pełen energii, zabiegana rodzina, dorastające dzieci, rodzice zapracowani. Piesek, jak na młodego przedstawiciela tej rasy przystało, prezentuje wszystkie te zachowania, które są jak najbardziej psie, a które są kompletnie nie akceptowane w naszym, ludzkim świecie. Największy problem, to ekscytacja na spacerach. Frustracja spowodowana nadmiarem energii jest tak wielka, że piesek zaczyna prezentować zachowania agresywne wobec innych zwierząt, a w ostatnich dniach także wobec ludzi, np rolkarzy, rowerzystów, biegaczy, czy dzieci. Ma dopiero 10 miesięcy, a już zdążył nagromadzić cały szereg negatywnych i złych wzorów zachowań. Proszę rodzinę, aby pokazała mi, jak wygląda spacer z tym psem. I się zaczyna…..nie wiem nawet jak to nazwać, bo słowa zamęt i chaos chyba nie oddadzą tego, co się tam działo. Istne tornado. Każdy się ubiera, gadatliwy ojciec ciągle poucza dzieci, weź telefon, zamknij okno, wyłącz gaz, przynieś mi smycz, matka w tym czasie biega od łazienki do kuchni, bo ciągle o czymś zapomina, syn zdążył pokłócić się z córką, bo wzięła jego telefon myląc go ze swoim, ktoś zgubił buty, ktoś inny szalik, pies doprowadzony do granic możliwości szczeka i nagle porywa buta pana, pan zaczyna go gonić, potrącają stół, z którego spada szklanka z wodą, zalewając laptopa…. RATUNKU!!!

Ta rodzina była tak chaotyczna i tak niezdyscyplinowana, że najlepszym rozwiązaniem i dla nich i dla psa było oddanie go do adopcji. Znaleźliśmy mu wspólnie dom, w którym już po miesiącu pies przestał atakować wszystko co się rusza, a dzisiaj ma już 6 lat i jest wspaniałym towarzyszem swojej rodziny. Zamieszkał w domu z panią, jej mamą emerytką i mężem. Każdy się postarał o spokój w domu i każdy włożył mnóstwo pracy w to, żeby pies mógł w sposób akceptowalny przez ludzi spożytkować swoją energię i zaspokoić potrzeby.

Kiedy usłyszysz od kogoś, że jego pies ma ADHD, to poobserwuj przez chwilę tę osobę i zwróć uwagę na to, co robi z psem, jak mówi, co i ile mówi oraz jakich gestów używa w kontakcie z psem. W przeważającej większości przypadków to ludzie sami sobą, swoim zachowaniem, mówieniem, robią psom w głowach taki bałagan, że wychodzi on poprzez ciało psa w postaci ADHD. Pilnuj tego co i jak mówisz oraz jak się zachowujesz, jakich gestów używasz. Jeśli nauczysz psa w wieku szczenięcym, że jesteś spokojny, stonowany, zdecydowany, uzna Cię za poważnego i godnego zaufania przewodnika, a nie roztrzepańca, którego nie traktuje się poważnie.

4. DZIECI vs SZCZENIĘ – na temat wychowania psa i dziecka już co nie co wspominałam w poprzednim artykule. Ale temat jest tak ważny i tak istotny w procesie wychowania szczenięcia, że warto o nim wspomnieć przy każdej okazji.

Dzieci nie mają (i nie muszą mieć, są dziećmi!) wrodzonej umiejętności opanowania się, samokontroli, opanowania emocji, braku ekscytacji. Widziałeś kiedyś kilkulatka, który po raz pierwszy w życiu zobaczył z bliska samolot? Słyszałeś to przejmujące, dziecięce „łaaaaaaaaał”? A może miałeś okazję widzieć dziecko, które dostało prezent wymarzony od lat? Dziecięce reakcje są spontaniczne, często mocno przesadzone, podszyte ogromem ekscytacji. Często dziecięca radość kończy się wybuchem płaczu, bo emocje są tak silne. Dzieci są ekspresyjne, spontaniczne, głośne i szybkie. I podkreślam – mają prawo takie być. Kiedy, jak nie w dzieciństwie? 😉 I właśnie dlatego trzeba mocno pilnować szczeniaka przy dzieciach i odwrotnie – dzieci przy szczeniaku. Tak jak ludzkie dziecko, tak i dzieci każdego innego gatunku, zachowują się podobnie – biegają, skaczą, hałasują, dokazują, bawią się. O ile w przypadku ludzkich dzieci takie zabawy w najgorszym razie skończą się rozbitym wazonem, czy też guzem na czole, o tyle połączenie szalonych zabaw szczeniaka z dzieckiem może zakończyć się rozerwanym ubraniem, rozciętym palcem (ach te mleczne kiełki!), płaczem, a w konsekwencji strachem przed psem i zaburzoną relacją. I dalsze konsekwencje zbyt ekscytującej zabawy i jej krwawych rezultatów, to spadające zainteresowanie psem zarówno u dziecka, jak i u rodziców. Strach przed psem, powtarzające się złe zachowania u psa, brak czasu na jego wychowanie, brak chęci do wspólnych zabaw i spirala się nakręca. Dlatego od razu po przybyciu szczeniaka do domu wyznacz dzieciom granice zabaw z nim. Powiedz czego nie wolno, w jaki sposób się bawić, a jakiego unikać. Oczywiście Ty sam musisz tę wiedzę najpierw zdobyć, żeby móc ją przekazać dzieciom. Natomiast szczeniakowi warto zapewnić ciche i spokojne miejsce, np klatkę kennelową, gdzie będzie mógł porządnie i w ciszy się wyspać.

5. ZBYT DUŻA AKTYWNOŚĆ – czasem spotykam się z ludźmi, którzy narzekają, że ich pies niszczy dom mimo zapewnionej aktywności. Proszę wtedy, żeby mi bardzo dokładnie opisali jak wygląda ich dzień. No to tak, o 6 spacer, biegamy za piłką, gonimy wiewiórki w parku (autentyk!), ogólnie tak godzinka. Mąż wychodzi do pracy, żona wstaje koło 8 ponawia to samo, znowu godzinka. Żona pracuje w domu, jest redaktorem w kolorowym piśmie, więc pies nie zostaje zbyt często sam, za to ma ciągle coś do zrobienia. Kiedy pani zasiada do komputera około 10.00 piesek prześpi się godzinkę, po czym pani stwierdza, że czas już na spacer. Idą do parku, robią sztuczki, troszkę posłuszeństwa, biegają za piłką i ganiają te nieszczęsne wiewiórki. Taki spacerek trwa dwie godziny, po nim piesek je obiad i pani zatapia się w pisaniu, ale z pracy wraca pan. Pan jest zapalonym biegaczem, więc piesek ledwo zdążył się zdrzemnąć, już idzie na trening biegowy. A że jest wyżłem,

to biegać uwielbia. Przebiega z panem 10 kilometrów i ledwo zdąży nieco odsapnąć, pani kończy pracę i zabiera pieska na szybki spacer z kijkami, bo należy do klubu nordic walking. A w przerwie 10 kilometrowego marszu znowu można poganiać wiewiórki. I piłkę. I przychodzi czasem taki moment w życiu tej rodziny, kiedy państwo chcą wyjść na kolację, do kina, czy mają służbowe wyjazdy. A wtedy się okazuje, że piesek postanawia zrobić aranżację wnętrza przepięknego domu według własnego pomysłu. Nie będę mówić jak te psie aranżacje wyglądają, możecie sobie to wyobrazić. Oprócz tego z pieskiem nie da się pójść w żadne publiczne miejsce. Wyżeł jest tak podekscytowany, najarany, nakręcony, że ciągnie na smyczy, atakuje inne psy, nie wraca na wołanie, kompletnie nie radzi sobie z emocjami, nie można z nim usiąść w parku na ławce (wiewiórki! wszędzie wiewiórki!), ani w restauracji. Ten pies miał tak dużo aktywności, że wpadł w niekończącą się spiralę robienia czegoś. Państwo chcieli uchylić pieskowi nieba, karmili wysokobiałkową karmą i zapewniali najróżniejsze formy rozrywki, zapominając o jednym – nie nauczyli psa odpoczywać. Po prawie 3 miesiącach pracy nad państwem (tak! nad państwem i to w odseparowaniu od psa, ponieważ wzięłam go na szkolenie stacjonarne by nauczyć klatki kennelowej i innych ważnych rzeczy), udało się! Pies jest znacznie spokojniejszy, a państwo dostali jasne wytyczne ile razy w tygodniu i jakie aktywności mu proponować.

Jaki morał z tej historii? Zachowaj balans pomiędzy aktywnością a zadaniami do wykonania dla psa. Lepsza odrobina nudy niż nadmiar ekscytacji!

6. WCHODZENIE PSU W …. PUPKĘ – kochasz swojego psa, prawda? Wszystko co najlepsze to dla psa. Jesteś gotów odmówić sobie drobnej przyjemności, ale psu nową smyczkę, legowisko, smaczek…to super! Naszym obowiązkiem jest kochać nasze psy :-) Ale często ta miłość jest przesadzona i staje się źródłem kłopotów. Spotkałam się kiedyś z takim hasłem jak „syndrom psa menela” i bardzo mi się spodobało znaczenie tego określenia. Pies menela….z czym Ci się kojarzy? Bo ja, słysząc to, widzę takiego burka, który siedzi wiernie przy swoim panu pod jednym z supermarketów. Siedzi. Bez smyczy, bez obroży. Krok w krok za panem. Nie gania psów, kotów, rowerzystów. Nie odchodzi, nie oddala się. Jest. Bez szkolenia! Bez behawiorysty! Wiesz dlaczego? No, niewątpliwie jest to też selekcja naturalna, czyli przeżywają w takich warunkach tylko te osobniki, które trzymają się blisko „stada”. Ale też chodzi o to, że taki człowiek nie nadskakuje psu. Nie tuli, nie całuje. Oni w większości kochają swoje psy, a te psy są im wierne. Żaden z tych ludzi nigdy nie czytał książki o wychowaniu psów i  mimowolnie, bezwiednie spowodował, że pies trzyma się blisko.

Nie chodzi teraz o to, żebyś totalnie olał swojego psa, nie witał się z nim, nie odzywał, nie szkolił i czekał, aż pies sam z siebie zacznie się trzymać blisko. Ale chodzi o to, żebyś zwrócił uwagę czy za bardzo psu nie nadskakujesz. Czy masz ustalone pory karmienia czy karmisz psa zawsze wtedy, gdy tylko zbliży się do stołu lub do lodówki? A spacery? Idziesz na napiętej smyczy za psem, bo bidulek ma ochotę powąchać akurat tę konkretną kępkę trawy? Przytulasz wtedy, gdy nie powinieneś, robisz mnóstwo rzeczy, które pies odczytuje zupełnie odwrotnie niż Ty. I zamiast stawać się w jego oczach silnym, spokojnym przewodnikiem, zdecydowanym i konkretnym, na którym można polegać, przez takie wchodzenie w przysłowiowy tyłek i nadskakiwanie, zostajesz odebrany jako niestabilny.
A takiemu przewodnikowi nie da się w pełni zaufać. I znów zaczyna się tworzyć spirala nieporozumień. Pies przestaje Cię słuchać, więc zaczynasz się jeszcze bardziej starać, podsuwając co rusz parówkę pod psi pyszczek. I problem się pogłębia.

Znajdź równowagę pomiędzy miłością do psa, nauką posłuszeństwa, wymaganiami wobec niego, a tworzeniem obrazu silnego, pewnego siebie, zdecydowanego przewodnika. Dobrze wychowany pies to taki, który Ci ufa. Dobry przewodnik to taki, który potrafi zaspokoić potrzeby psa, szanuje go i umie powiedzieć „nie” w taki sposób, żeby nie burzyć relacji. Powodzenia! 😉

A w kolejnej części kontynuacja spirali nieporozumień i proste triki jak zmienić swoje zachowania, by psy zaczęły nas traktować poważnie 😉

Natalia Maros-Kusiak
Instruktor Szkolenia Psów
www.mardog.pl

___________________________________________________________________________

SZCZENIAK I DZIECKO – JAK JE WYCHOWAĆ I NIE ZWARIOWAĆ 😉

 

Posiadanie szczeniaka to z pewnością przyjemny czas, pełen radości i miłych chwil. Ale nie oszukujmy się, to są także takie momenty, kiedy masz po prostu dość. Zasikane dywany, poobgryzane rogi mebli i ścian, zjedzona kolejna para butów, nocne wychodzenie, pilnowanie szczepień, odrobaczeń, dobór diety i wiele innych historii spędzających sen z powiek. A teraz dodajmy do tego wszystkiego dziecko….prawdziwy hardcore!

Opowiem Ci jak wygląda u mnie życie ze szczeniakami i dziećmi pod jednym dachem, zobaczysz to z mojej perspektywy. Jednak zaznaczam, że kupując dwa szczeniaki w tym samym wieku jednocześnie, miałam już na tyle wiedzy i doświadczenia, żeby sobie poradzić z tą niełatwą sytuacją. Nie polecam kupować dwóch szczeniąt osobie, która nie jest pewna czy dałaby radę. To jest naprawdę trudny czas i wymaga zaangażowania, skupienia i świetnej organizacji czasu.

Ale do rzeczy. Moje dzieci w momencie przywiezienia szczeniąt do domu miały 2,5 oraz 5 lat. Z

resztą syn uważa, że suczkę Oshę dostał na urodziny, bo pojechaliśmy po nią dzień po jego imprezie urodzinowej 😉 Więc niech mu będzie, dostał taki prezent :-) Ernie pojawił się nieco ponad tydzień później, więc miałam kilka dni na ogarnięcie Oshy.

Jak się szykowałam na pojawienie się szczeniąt i co nam pomaga zachować w domu równowagę i względny spokój? O czym musisz pamiętać zanim przywieziesz szczenię do domu?
Przede wszystkim wbij sobie do głowy, że absolutnie w każdej sytuacji, jakakolwiek by się nie zdarzyła, musisz zachować spokój. Wydaje się to śmieszne? Uwierz, są takie momenty, że człowiek ma ochotę wyjść z domu i zawyć do księżyca. Ale! Nie możesz stracić głowy. Po pierwsze pamiętaj, że dziecko Cię obserwuje i wyciąga wnioski – mama czy tata krzyczą, szarpią pieska, to znaczy, że tak wolno. Dziecko nie odróżni sytuacji i po prostu powtórzy Twoje działanie w dowolnym momencie. Po drugie wychowujesz szczenię i każde Twoje zachowanie ma wpływ na relację Twoją z psem, ale także Twojego psa z Twoimi dziećmi. Więc po pierwsze SPOKÓJ.
Warto, a w zasadzie nawet pokuszę się o napisanie, że TRZEBA mieć KLATKĘ KENNELOWĄ.
I tutaj przechodzimy do prawdziwego życia 😉
Szczeniak będzie gryzł. Nie tylko kapcie i meble. Będzie gryzł Ciebie i Twoje dziecko. Po rękach, po nogach, po twarzy. Uwierz mi, to boli! Karcić? Nie bardzo. Jeśli skarcisz szczenię np poprzez „trzepnięcie”w pyszczek za gryzienie po rękach, to dasz mu świetną lekcję braku zaufania. Zapomnij, że będzie potem do Ciebie wracał na spacerach. Po co? Po kolejnego liścia?
Szczeniaki wpadają w stan głupawki….często. Codziennie….zazwyczaj wieczorem. Więc gdy Ty będziesz się szykował do spania z dziećmi i położysz się, żeby poczytać maluchom bajkę, wtedy Wasz uroczy piesek zacznie skakać Wam po głowach i znów dotkliwie gryźć. No cóż, ma prawo 😉
Szczeniak sika. Ciągle. Sika nagle i niespodziewanie. Sika na podłogę tam, gdzie akurat się znajdzie. Twoje dziecko poślizgnie się na sikach, wpadając w nie całym sobą, a gdy będzie leżało na podłodze oczekując pomocy, szczeniak zdąży chwycić je za włosy i mocno szarpać. Cóż za wspaniała zabawa! Nie, nie wymyśliłam tego. Takie sytuacje się zdarzają i to wcale nie tak rzadko….
Szczeniak kradnie dzieciom zabawki. Również te najcenniejsze, najukochańsze misie przytulaki, bez których dziecko nie zaśnie. Tak, dobrze się domyślasz, kolejna awantura, krzyki, płacze. A już dawno powinniście spać, wszak uspokajanie płaczącego za rozerwanym w pół pluszakiem dziecka o 23 to nie jest wymarzone zajęcie.

Teraz już rozumiesz po co ludziom klatki kennelowe? Tak, dla spokoju całej rodziny. Ale także dla

spokoju Twojego psa. Szczeniaka trzeba NAUCZYĆ ODPOCZYWAĆ. Nie każdy piesek umie tak po prostu zwinąć się w kłębek na legowisku i zasnąć, gdy dzieci akurat bawią się w chowanego po całym domu. Dobrze wprowadzona klatka jest oazą spokoju i miejscem wytchnienia, odpoczynku, a czasem wybawienia od zgiełku domowego.

Decydując się na szczeniaki, pierwsze co zrobiłam po wpłaceniu zaliczki u hodowców, to zamówiłam klatki. Na początku małe, rozmiarem dobrane do wielkości szczeniąt. Stopniowo wymieniam je na większe. Myślę, że w przypadku Erniego zmienię rozmiar tylko raz, to niewielki pies. W przypadku Oshy klatkę zmienię dwukrotnie, aż dojdę do rozmiaru docelowego. Po co zmieniam klatki zamiast od razu kupić dużą? Wychodzę z założenia, że w mniejszej pies czuje się lepiej. Im mniejsza przestrzeń, tym łatwiej odpocząć. Oczywiście klatka, choć jest mała, ma taki rozmiar, żeby psiak mógł swobodnie w niej się obrócić, wstać, czy wyciągnąć łapki do spania :-) No i warto dodać, że w mniejszej klatce łatwiej nauczyć psa czystości. Nikt nie chce zasikać sobie kocyka, na którym śpi 😉
Jak życie z dwoma szczeniakami i dwójką małych dzieci wygląda u nas? Mam o tyle łatwiejszą sytuację, że moje dzieci przywykły do obecności różnych psów. Prowadzimy hotel, więc bywają u nas różne psiaki. Duże, małe, młodsze, starsze. Więc dzieciaki nie są natarczywe wobec psów, od urodzenia wiedzą jak się zachować. Jeśli Twoje dziecko nie miało wcześniej psa, musisz tego pilnować. Nie pozwalaj na noszenie, natarczywe głaskanie, czy karmienie rzeczami, których pies jeść nie powinien.
Dzieci uczestniczą w wielu czynnościach związanych z psami. Karmienie szczeniaków to obowiązek należący właśnie do dzieci. Córka karmi Oshę, syn Erniego. Tutaj znowu pojawia się temat klatki,ponieważ wszystkie moje psy karmione są w swoich klatkach (oprócz Dhorka i Czarka, ale to emeryci, mają inne zasady życia 😉 ). Głównie dla bezpieczeństwa przede wszystkim szczeniąt, bo zjedzą swoje porcje szybko i gdyby ich nie pilnować, poleciałyby do Urana czy Kazika i tam mogłyby dostać manto…. Tak więc dzieci wiedzą, że po porannym spacerze bierzemy miseczki, sypiemy karmę (oczywiście Delcon Puppy Sensitive) i zaprowadzamy szczeniaki do klatek. Po karmieniu psy mają czas na odpoczynek w klatkach, a ja mogę zająć się dziećmi. Śniadanie, ubieranie, jakieś drobne prace domowe, przedszkole i inne codzienne obowiązki. Po kolejnym spacerze psiaki mają czas na swobodne zabawy w domu. I tu zaczyna się ta mniej fajna część 😉
Mając w domu więcej psów, trzeba mieć oczy dookoła głowy. Staram się w czasie luźnych zabaw szczeniąt izolować je od starszych psów. Na szczęście duży dom daje mi takie możliwości. Warto oddzielić jakąś przestrzeń w domu, do której psy nie będą mogły wchodzić. W naszym wypadku jest to pokój dzieci. W drzwiach można zamontować bramkę, aby psy nie mogły tam wejść. Polecam takie rozwiązanie dla spokoju i bezpieczeństwa dzieci. To rozwiąże problem ukradzionych zabawek czy niekontrolowanego gryzienia i skakania po nich.
Jeśli muszę wyjść z domu na dłużej, np z pozostałymi psami na spacery, staram się nie zostawiać szczeniaków samopas, szczególnie z dziećmi. Młody pies zostawiony bez kontroli wpada na dziwne pomysły. Poza tym, gdyby w tym czasie szczeniak zaczął „dokuczać” dziecku, nie mogłabym zainterweniować, a wtedy relacja między nimi nie będzie się dobrze rozwijać. Dlatego moje wyjścia oznaczają ponowne użycie klatek. Szczeniaki bardzo szybko nauczyły się, że w klatkach śpią. Czasem w ciągu dnia któreś samo tam pójdzie odpocząć, poleżeć czy spać mimo otwartych drzwiczek.
Wieczory są w zasadzie najtrudniejsze. Włącza się szczenięca głupawka, a dzieci chciałyby w spokoju obejrzeć wieczorynkę, a potem chcą mieć mamę dla siebie – wieczornego rytuału czytania książki nie wolno odpuścić choćby nie wiem co. Dlatego staram się zmęczyć psy wcześniej. Gdy zbliża się godzina wieczorynki, robię szczeniakom krótki trening lub bawię się z każdym z osobna przez chwilę, a potem jeszcze z dwójką naraz. Wychodzimy na ogródek z większą grupą psów, więc dodatkowo się zmęczą. Po takich atrakcjach bez wyrzutów sumienia daję psiakom jeść i zamykam w klatkach, zyskując w ten sposób sporo czasu dla dzieci. Jeśli jest taki dzień, w którym nie mam czasu, czy choćby chęci (bo np jestem chora, mam gorszy dzień) na treningi, dłuższe spacery, czy zabawy, wtedy używam maty węchowej i naturalnych gryzaków (najczęściej surowej kości wołowej lub suszonego mięsa np z kaczki).
Mając wiele spraw na głowie, jak właśnie obowiązki związane z dziećmi, wychowanie szczeniąt, hotel i szkołę dla psów plus dbanie o dom, trzeba dobrze organizować czas. Wszystko planować tak, żeby nikt nie ucierpiał :-)
Pamiętaj też, że wychowanie szczeniaka to również socjalizacja. Musisz znaleźć w tym wszystkim czas na wyjście w nowe miejsca, spotykanie się z różnymi sytuacjami i ludźmi,pokazywanie młodemu psu różnych rzeczy. Musisz mieć też czas na codzienne zabawy i treningi posłuszeństwa. Im bardziej się zaangażujesz w szczeniaka, tym lepszego psa dorosłego będziesz mieć :-)
Na zakończenie jeszcze słowo o budowaniu relacji dziecka z psem. Dla mnie jest to szalenie istotne, żeby moje dzieci kochały nasze psy i odwrotnie – żeby nasze psy lubiły dzieci i były wobec nich takie, jak w stosunku do mnie. Co robię, jeśli któryś psiak za dużo sobie pozwala i gryzie dzieci? Przede wszystkim nie wpadam w gniew! A uwierz mi, czasem nie jest łatwo, gdy jesteś już zmęczony po
całym dniu i jeszcze słyszysz krzyk, płacz, bo pies znowu szarpie córkę za nogawkę. Ale gniew to najgorszy doradca. Dlatego spokojnie, ale STANOWCZO mówię „nie!”. Pies zareaguje na podniesiony głos i puści, wówczas mam krótką chwilę na przekierowanie go na przykład na szarpak. Zabawki takie jak szarpaki, gryzaki, sznury itp mam zawsze pod ręką, ale nie w zasięgu psa. Muszą być zapowiedzią zabawy ze mną, a nie luźno leżącą nudną zabawką. Muszą stanowić rzecz pożądaną, interesującą i taką, dla której warto puścić ruszającą się nogawkę dziecka. Dlatego są niedostępne, leżąc na wyższych półkach.

W takiej sytuacji staram się też pokazać dziecku, że nic się nie stało. Wyjaśnić, że taki mały pies gryzie, bo chce się bawić. Tłumaczę, że piesek robi to, bo lubi dziecko. 2,5 latka musi mieć zapewnienie, że piesek ją lubi, bo dla niej próby gryzienia mogą oznaczać agresję. A przecież tak nie jest. Szczeniak nas gryzie, bo się zwyczajnie bawi. A gryzie częściej dzieci, bo one piszczą i uciekają, więc są po prostu ciekawszą zabawką. Dlatego stanowcze „nie!” i przekierowanie zachowania oraz nauczenie dzieci zabaw ze szczeniakami, to jest klucz do sukcesu w procesie budowania relacji.

Mój syn uwielbia bawić się ze szczeniakami w „polowanie”. Bierze długi szarpak polarowy i ucieka, ciągnąc go po ziemi. Mówi, że jest myszą, a pies na niego poluje 😉 Robimy tak na przemian z każdym z psów osobno. To fantastyczna zabawa, a plusem tego jest zmęczony pies i zmęczone dziecko, czyli Ty wygrywasz 😀
Dodatkowo często angażuję dzieci do różnych zabaw z psami, wykonujemy proste sztuczki, czy komendy. Dzieciaki mają niezły ubaw, gdy mogą potrenować z psem 😉

Wychowanie psa i dziecka to wyzwanie. Wychowanie kilku psów i dwójki dzieci to jest prawdziwy hardcore. Ale zasada jest prosta – im więcej zadań masz do wykonania, tym lepiej się organizujesz :-) Ja dzisiaj już nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej.

Natalia Maros-Kusiak
Instruktor Szkolenia Psów
www.mardog.pl

___________________________________________________________________________

CZY MOGĘ POGŁASKAĆ PIESKA? – NIE!

 

Socjalizacja. Z czym Ci się kojarzy to słowo? Pomyślmy przez chwilę. Socjalizacja z łaciny socialis, czyli „społeczny”. Słownik podpowiada, że jest to proces nabywania przez jednostkę wiedzy, norm, wartości i wzorów zachowań. Przekładając to na życie szczenięcia czym powinna być prawidłowa socjalizacja?

Nabywanie wiedzy – szkolenie, wskazywanie właściwych zachowań np nauka zachowywania czystości w domu, nauka szarpania zabawek, a nie rąk, zakazy jak np „fe” podczas zjadania śmieci na spacerach i wszystkie temu podobne zachowania. Nie mówimy tutaj jeszcze o szkoleniu posłuszeństwa, ponieważ rozważamy przykład szczenięcia w wieku 7-10 tygodni, gdzie najważniejsza w tym momencie jest właśnie socjalizacja. Na posłuszeństwo typowo sportowe przyjdzie czas 😉 Czyli nabywanie wiedzy to taka zwykła domowa ogłada.
Normy i wartości – jak wyżej, normą jest załatwianie się na dworze, a nie w domu. Przekonanie, że to przewodnik jest źródłem wszystkich dobrych rzeczy oraz, że bycie blisko niego jest opłacalne.
I wreszcie wzorce zachowań. Teraz czas na przykład – idziesz na spacer ze swoim szczeniakiem. Próbujesz przejść z punktu A do punktu B, ale nie możesz tego zrobić sprawnie i gładko, bo co trzeci krok zatrzymuje Cię jakiś napalony na głaskanie pieska przechodzień. Jeśli jeszcze zapyta czy może pogłaskać, pół biedy. Ale najczęściej wyciąga ręce do Twojego psa kompletnie bez zwracania uwagi na drugi koniec smyczy, jakbyś był tylko słupkiem. Szczeniak, jak to szczeniak, cieszy się do każdego. Każde dziecko, człowiek, pies, wszyscy okazują się być tacy fajni, przyjaźni. Jakie wzorce zachowań dostaje Twój mały piesek? Ano takie, że Ty jesteś wspomnianym wcześniej słupem, a wszystko inne jest świetne i trzeba się do wszystkich ciągnąć i cieszyć. Laik pomyśli – super! Mój pies nie będzie agresywny, kocha ludzi, wspaniale! Ale fachowiec powie Ci – nie, to nie jest super. Twój pies widzi wszystko i wszystkich, dostaje co rusz informacje, że źródło przyjemności nie pochodzi od Ciebie, a od środowiska. I Ty nic z tym nie robisz?!

Jak zatem powinna wyglądać prawidłowa socjalizacja? Powiem Ci jak ja to robię z moimi najmłodszymi psiakami. W miarę możliwości czasowych, zabieram każdego z osobna na miasto oraz w teren.

1. Do miejsca docelowego podjeżdżam samochodem, wyciągam psa z klatki i na rękach niosę do najbliższego trawnika – wiadomo, potrzeba jest potrzebą, siku zrobić trzeba 😉
2. Po załatwieniu potrzeb i przyjętej za nie nagrodzie, ruszamy. Staram się, aby szczeniak obwąchiwał krzaczki, murki, jakieś ozdobne kamienie i inne elementy znajdujące się na naszej drodze.
3. Telefon zostawiłam w samochodzie celowo. Jestem z psem, a nie na fejsie. Jeśli w tym czasie zadzwoni klient lub mąż – poczeka. Oddzwonię. Teraz jestem z moim psem i jestem dla niego w 100%.
4. Wyłapuję każde jedno spojrzenie na mnie, każde bycie blisko mnie, każdy powrót do mnie i sowicie nagradzam – uczę, że bycie blisko mnie bardzo się opłaca. Jednocześnie pozwalam węszyć i sprawdzać świat. To nie jest czas na uczenie chodzenia przy nodze!
5. Kontroluję środowisko. Jeśli widzę puszczonego luzem psa, który ewidentnie zmierza w naszą stronę, szczeniaka biorę na ręce i odchodzę w innym kierunku, jednocześnie zajmując w tym momencie szczeniaka sobą, np poprzez podawanie smakołyków jeden za drugim (mając go na rękach). Chodzi o to, żeby szczeniak nie zwrócił uwagi na zbliżającego się psa i nie skojarzył wzięcia na ręce z jego obecnością. Nie chcę wzbudzić w szczeniaku lęku przed psami, a w taki sposób właśnie można to zrobić.
6. Jeśli widzę psa na smyczy i wiem, że dana osoba z nim nie podejdzie, pozwalam szczeniakowi przyjrzeć się „obcemu”, popatrzeć, poniuchać powietrze, powciągać zapach. W momencie, gdy maluch się znudzi tą obserwacją i spojrzy na mnie, natychmiast sowicie nagradzam. Mój pies właśnie dokonał wyboru – zamiast psa, wybrał mnie i został za to nagrodzony. Następnym razem zrobi to szybciej 😉
7. Jeśli widzę, że jakiś człowiek próbuje zbliżyć się do mojego psa bez pytania (to jest bardzo wyraźny i charakterystyczny ruch najczęściej poprzedzony zdaniem w stylu „ojeeeeej jaki cudowny pieeessseeeek”), natychmiast wołam szczeniaka do siebie i ręką ze smakołykiem wycofuję go na bezpieczną odległość. Jeśli człowiek nie odpuszcza, biorę psa na ręce. Dokładnie to samo robię, gdy widzę człowieka z psem, którzy idą uparcie w naszą stronę. Pamiętaj, masz nauczyć swojego psa, że Ty jesteś źródłem przyjemności, a nie pies, czy obcy człowiek.
8. Jeśli spotykam osobę, która pyta czy może pogłaskać pieska, zazwyczaj wyjaśniam, że nie i dlaczego. Zdarzają się sytuacje, że pozwalam na kontakt z obcym człowiekiem, zazwyczaj z dziećmi, które wcześniej o to zapytały. Jednak i ta czynność jest na moich zasadach – staram się skupić szczeniaka na sobie, po czym zwalniam hasłem „ok” i wówczas pozwalam na głaskanie.
9. NIGDY nie pozwalam moim szczeniakom na kontakty z obcymi psami. To jest temat rzeka, bo na przykład psie przedszkola (nie wszystkie, ale zdecydowana większość), to nic innego jak właśnie luźne bieganko szczeniaczków ze sobą. I znów – jakie wzorce zachowań? Ano takie, że te inne pieski są takie super, a właściciele sobie teraz stoją i palą papierosy….i za pół roku telefon do mnie „proszę pani, mam problem, mój 8 miesięczny pies kompletnie nie zwraca na mnie uwagi, nie słucha się, warczy na inne psy, rzuca się”. Jeśli taka osoba mówi mi, że była w psim przedszkolu, to ja już wszystko wiem….
10. Mając stado kilku psów siłą rzeczy te psy ze sobą przebywają, bawią się. Jednak dbam o to, żeby każdy z moich psów miał też czas tylko dla siebie oraz czas tylko ze mną sam na sam. Muszę o to dbać, ponieważ tylko w taki sposób nauczę swoje szczeniaki, że to ja dla nich jestem najważniejszą istotą w życiu.

Podsumujmy więc. Socjalizacja nie oznacza puszczanie szczeniaka wszędzie i do wszystkich. Prawidłowa socjalizacja to pokazanie świata z zachowaniem rozsądku, czyli z wypracowaniem swojej osoby jako tej najważniejszej.
Jeśli żal Ci dzieci, którym odmawiasz pogłaskanie swojego psa, to pamiętaj – masz dbać o komfort swojego psa, a nie komfort innych ludzi. Pies nie służy do głaskania, a jeśli ludziom brakuje czułości, niech nauczą się tulić i głaskać siebie nawzajem 😉

A jeśli chodzi o kwarantannę – ja jej nie stosuję. Zdecydowanie gorzej dla szczeniaka jest, jeśli zatrzymasz go w domu, żeby nie miał kontaktu z zarazkami. Zarazki i tak przynosisz do domu na butach, na ubraniu. A jeśli masz starsze psy, to one przynoszą tych bakterii znacznie więcej. Zaraz po szczepieniu, czyli tak dzień, dwa, staram się nie dręczyć szczeniaka długimi spacerami i zabawami. Ale nie widzę potrzeby,  a wręcz nawet dostrzegam zagrożenie w trzymaniu się takiej ścisłej kwarantanny. Socjalizacja jest najważniejsza i masz na jej prawidłowe wykonanie TYLKO JEDNĄ SZANSĘ. Nie zmarnuj jej.

Natalia Maros-Kusiak
Instruktor Szkolenia Psów
www.mardog.pl

__________________________________________________________________________

 

NOWY W STADZIE – JAK BEZKOLIZYJNIE WPROWADZIĆ DO DOMU NOWEGO PSA.

 

Na temat tego w jaki sposób przygotować dorosłe psy na pojawienie się szczenięcia, na pewno napiszę osobny artykuł. Dzisiaj wspomnę jedynie jak to wyglądało u nas.

Nasze stado liczy obecnie 6 sztuk. Kastrowany Dhoro, 4 niekastrowane samce i jedna suczka. W tym stadzie są dwa 9-tygodniowe szczeniaki. Ja zawsze wychodzę z założenia, że moje psy muszą akceptować w domu każdego, kogo ja akceptuję. Czy to sąsiad, dziecko koleżanki, nowy kot, odwiedzający nas piesek, czy szczenięta. Moje psy nie mogą same decydować kogo wpuścić, a kogo nie (bo pewnie nie wpuściłyby nikogo, a już na pewno nie koty i szczeniaki). Jak wprowadzałam każdego kolejnego psa do domu?

Zasada jest prosta i taka sama jak przy wprowadzeniu do domu niemowlaka, co robiłam dwukrotnie. Im mniej zamieszania, tym lepiej dla wszystkich. Nigdy nie robiłam cyrku na zasadzie „zobacz, dzidziuś, piesek, kotek, zobacz słodki, nu nu, nie ruszaj, nie gryź, fuj, szanuj”. Nie….nie rób tego, jeśli nie chcesz mieć konfliktów w stadzie.

Pierwszy u mnie był Dhoro. Gdy skończył 3 lata kupiłam Urana i razem z Dhorkiem pojechałam do hodowli po szczeniątko. Dhoro szczeniąt nie lubi, boi się ich ekspresyjności, energii i nieprzewidywalności. Woli spokój, a im starszy, tym bardziej ceni sobie spokojne miejsce do spania. Dlatego pozwoliłam mu zobaczyć szczeniaki w hodowli na zasadzie „idź i sprawdź sam, jak będziesz miał dość, to odejdź”., I tak też się stało. Podszedł, powąchał, warknął, gdy któryś zbyt blisko podszedł, a następnie wrócił do mnie i całą wizytę przeleżał pod stołem przy moich nogach. Nie pozwalaliśmy szczeniakom naruszać jego przestrzeni. Czuł się bezpiecznie i dlatego też jego relacja z Uranem od początku nie była skomplikowana. Nie powiem, że się kochają, bo tak nie jest. Ale też nie ma między nimi ani konfliktów, ani nienawiści. Jeden drugiego szanuje. Dzisiaj Uran ma już 6 lat, a Dhoro 9. Obaj to już starsi, poważni panowie, więc dzisiaj ich wspólne spacery wyglądają znacznie prościej. Każdy ma każdego w nosie 😉

Kolejnym psem, który pojawił się w moim domu, był Kazik. Belg o niespożytej energii i odmiennych potrzebach. Uran miał wówczas 4 lata, był już spokojniejszym psem, nie takim narwańcem. Już zdecydowanie bardziej stateczny i mądrzejszy, z konkretną i dobrze zbudowaną relacją ze mną oraz z właściwą sobie pewnością. Kazika przywitał niezwykle spokojnie. Poznali się na spacerze. Przywiozłam Kaziczka, gdy miał ponad 10 tygodni. Uran bardzo delikatnie go obwąchał z każdej strony, polizał po brzuchu, a gdy maluch próbował go podgryzać, to ten bardzo delikatnie chwycił go za pyszczek, przycisnął do ziemi i po kilku sekundach puścił. Nie było to ugryzienie i nie miało nic wspólnego z agresją. Ruch był bardzo powolny i delikatny, Kazik nawet nie zajęczał, aczkolwiek znieruchomiał, zachował się bardzo rozsądnie. W tamtej chwili relacja została ustalona i od tego czasu obaj są jak bracia. Nigdy nie było między nimi poważniejszych sprzeczek (pomijam te o piłkę i w wysokich emocjach). Uwielbiają się, razem śpią, razem jedzą. Bardzo do siebie pasują. Dhoro poznał Kazika dopiero po 2 tygodniach, tyle czasu izolowałam ich od siebie, ponieważ wiedziałam, że staruszek nie będzie zachwycony obecnością biegającego wszędzie malinka. Poznali się również na spacerze, ale już w momencie, gdy Kazik był pewniejszy siebie i gdy już miał pewną relację ze mną. Dzisiaj Dhoro Kazika po prostu ignoruje, czasem warknie, gdy ten jest zbyt natarczywy. Kazik ma już ponad 2 lata i nigdy nie doszło między nimi do poważniejszych spięć.
Zanim do domu przybyły dwa obecne szczeniaki, w międzyczasie pojawiły się jeszcze dwa psy. Jednym z nich był staffik Elzo, a drugim owczarek niemiecki Gacek. Elzo znalazł, po ponad roku u nas, fajny sportowy dom, natomiast Gacek niestety zmarł po 10 miesiącach na niewydolność nerek. Trafił do mnie już jako 5 letni pies. Wprowadzenie dorosłego psa do stada jest trudniejsze niż wprowadzanie szczeniaka. Dorosły pies, do tego silny i zdecydowany samiec, ma swoje upodobania, zachowania, nawyki, które mogą okazać się przeszkodą w zapoznaniu psów ze sobą. Najtrudniej było zbudować dobrą relację pomiędzy Uranem a Gackiem, dlatego początki były bardzo ostrożne i uważaliśmy na to, żeby żaden nie poczuł potrzeby zwalczenia tego drugiego.
Obaj bardzo cenili sobie kontakt ze mną, dlatego musiałam dbać o dobrą relację z każdym z osobna. Nie trwało to długo, wkrótce po przywiezieniu Gacka do domu okazało się, że dwa duże, silne i pewne siebie samce, też są w stanie się przyjaźnić 😉 Nooo dobra, z tą przyjaźnią to za dużo powiedziane….są w stanie się tolerować, akceptować swoją obecność i szanować przestrzeń tego drugiego. Trochę to pracy kosztowało, ale jak widać, było warto 😉

 

Po nagłej śmierci Gacka okazało się, że życie z trzema psami, z których tylko dwa są w treningu sportowym (Dhoro już wtedy był na emeryturze), jest nudne….dlatego podjęłam decyzję, że niedługo zakupię kolejnego psa do sportu, ale również do hodowli. Warunki wreszcie zrobiły się sprzyjające, dzieci stały się bardziej samodzielne, ja w końcu odzyskałam płynność finansową i mogłam zrealizować swoje marzenie o hodowli psów. Zanim jednak zdecydowałam się na konkretną rasę, zaadoptowałam Czarka, kundelka ze schroniska. W tamtym czasie sporo pomagałam w schronisku dla bezdomnych zwierząt. Pewnego dnia poprosiłam panią kierownik, żeby pokazała mi najstarszego pieska, jakiego mają. Pokazała mi Czarusia i chwilę potem miałam go już w swoim samochodzie 😉 To była dobra decyzja. Czarek w chwili adopcji miał już około 15 lat, ale w naszym domu odżył, zrobił się weselszy, odważniejszy, pewniejszy siebie. Idealnie uzupełnia nasze stado :-) Jego przybycie nie wzbudziło kompletnie żadnych emocji w stadzie. Ponieważ prowadzimy też hotel, moje psy uznały, że to po prostu kolejny hotelowy gość. Kazik go obwąchał, Uran też, Dhorek nawet próbował się bawić. Niestety Czarek początkowo był agresywny do psów z uwagi na swoją niepełnosprawność – jest całkowicie niewidomy. Na szczęście bardzo szybko się przekonał, że jego nowy dom i mieszkańcy tutaj są dla niego dobrzy, pozytywnie nastawieni i nikt nie chce zrobić mu krzywdy. Odpuścił sobie, przestał się rzucać, a dzisiaj każdego psa przyjmuje z radością.
Najnowsze i najmłodsze dzieci, Osha i Ernie, to nasza nadzieja sportowa i hodowlana. Mają obecnie 9 tygodni, urodziły się w tym samym dniu i są tak niesamowicie różni, że poświęcę tym różnicom charakterów i zachowań osobny artykuł. A pewnie nie jeden, a dziesiątki artykułów 😉 Ich wprowadzenie do domu było równie spokojne, jak wszystkich poprzednich. Pierwszy przywitał ich najstarszy Czarek, ponieważ jest najbardziej przyjazny i zawsze otwarty na bliskie kontakty z psami, szczególnie z psimi dziećmi 😉 Kazik jest obojętny w stosunku do psów. Kiedy zobaczył Oshę, zaciekawił się, obwąchał, nawet próbował zachęcać do zabawy, która jednak szybko mu się znudziłą, więc odszedł. Teraz zaczepiany przez malutką, najczęściej ulega i chwilę się pobawi, jest przy tym szalenie delikatny. Osha ma duży instynkt samozachowawczy, dlatego do Urana i Dhorka stara się nie podchodzić, bo obaj są bardzo obojętni wobec niej. Jeśli zdarza jej się być natarczywą, obaj potrafią dać wyraźny sygnał, że przegina. Sygnał oczywiście w postaci warknięcia. I jej tyle wystarczy, doskonale to rozumie. Z Ernim, jak to z terrierem, bywa różnie. Bardzo mocno kontrolowałam jego pierwsze kontakty szczególnie z Uranem i Dhorkiem. O ile Dhoro po prostu wyjdzie z pokoju lub schowa się do klatki, o tyle Uran gotów jest odepchnąć szczeniaka. A zważywszy na różnicę ich wagi i wielkości (2,5 kg kontra 38 kg), takie odepchnięcie skończyłoby się śmiercią lub kalectwem. Dlatego bardzo mocno kontroluję malucha, żeby nie przeszkadzał dorosłym psom w jedzeniu czy odpoczynku. Luźne kontakty mają na spacerach, ale wtedy też cały czas obserwuję i jeśli widzę, że dorosłe psy zaczynają czuć dyskomfort w kontakcie ze szczeniakiem, przerywam to.

 

Jeśli stoisz przed takim właśnie wydarzeniem, jakim jest przyjęcie pod swój dach nowego pieska i masz obawy,na podstawie moich doświadczeń mogę powiedzieć Ci jedno – nie bój się. Nie rób paniki, nie rób chaosu, nie wzbudzaj niepotrzebnych emocji. Pamiętaj, że u psa wprowadzenie w stan euforii też może zakończyć się negatywnym odbiorem, a nawet agresją (dlatego nigdy nie witam się z moimi psami, gdy skądś wracam – napiszę o tym;-) ).
Im mniej zamieszania, tym lepiej. Zapoznaj psy na spacerze i nigdy, NIGDY! nie karć dorosłego psa za warczenie na szczeniaka. Jeśli nauczysz go, że warczenie jest złe, nie tylko zaburzysz im relacje, ale przede wszystkim kiedyś dojdzie do tego, że Twój dorosły pies zaatakuje malucha bez ostrzeżenia….staraj się w miarę możliwości umożliwić im samodzielne ustalenie hierarchii, ale bądź przy tym, obserwuj i przerwij, jeśli sytuacja stanie się zbyt napięta. Szczeniak musi nauczyć się szanować przestrzeń drugiego psa, musi znać psi język i rozpoznawać, kiedy należy zaprzestać zabawy.
Polecam także klatki kennelowe i bramki zabezpieczające. Bez tego nie ma mowy o bezpiecznym i komfortowym wychowaniu stada psów w jednym domu 😉

Natalia Maros-Kusiak
Instruktor Szkolenia Psów
www.mardog.pl